9.10.2014

Rozdział 9.

Justin przywitał się z rodzicami, a mama bacznie go obserwowała. Moje policzki momentalnie się zaróżowiały na wspomnienie dzisiejszej nocy i świadomości o tym, że matka nas słyszała...
-Przepraszam, musimy porozmawiać.- informuję, chwytając Biebera za ramię i ciągnąc za skrawek koszuli w stronę holu. Zostawiając zdziwionych rodziców, ruszam do sypialni. Szatyn patrzy na mnie i cicho zamyka drzwi. Siadam na łóżku i kręcę ustami na wszystkie strony, czując powolnie rozprzestrzeniający się strach.
-Więc o czym chcesz ze mną porozmawiać?- pyta spokojnie, zasiadając obok. Zaczesuję kosmyk włosów za ucho i oddycham przez usta, próbując uspokoić swoje nerwy.
-Kim była ta kobieta?- na twarzy mężczyzny maluje się zdziwienie. Nie odpowiada chwilę i intensywnie myśli.
-Przeszłością.- rzuca szybko, bojąc się mojej reakcji. Przeszłością? Jego dawna dziewczyna, jego kochanka? Kim ona jest?
-Aha..- szepczę i opuszczam głowę w dół. Gdyby była dla niego nie ważna, kazałby jej odejść i nie wróciłby tak szybko do swojego mieszkania. Zamiast tego rzuca wszystko i leci do niej na skrzydłach... Zostawiając mnie samą, bez żadnego wyjaśnienia.
-Ej.- unosi mój podbródek i spogląda głęboko w oczy. Wyrywam szybko twarz z jego uścisku czując, jak do oczu napływają mi łzy. Zaciskam mocno powieki powstrzymując je i zaczerpuję głęboko powietrza. -Nie ignoruj mnie, proszę.- mówi cicho i łapie moją dłoń. -Ona nie jest dla mnie ważna.- dodaje. Skąd mam mieć tą pewność, skoro rano zostawiłeś mnie tutaj samą, bez wyjaśnień i poleciałeś do niej? Nic w tym nie rozumiem... Mam powody do zazdrości? A może to nie jest jego kochanka, dziewczyna, tylko ktoś z rodziny? W takim razie musiałaby być dla niego ważna.
-W takim razie wyjaśnij mi, kim ona dla ciebie była?- unoszę głowę i odsuwam się na bezpieczną odległość, aby mieć dystans do jego ciała. Ma takie piękne perfumy...
Twarz chłopaka blednie, każdy mięsień się napina. Wiedząc, że nie odpuszczę, dopóki się nie dowiem, zaczyna mi tłumaczyć.
-Moja była. Ma problemy, a ja jej pomagam. Tyle.- a więc jednak. W czym jej pomaga? Dlaczego nie może dać mu spokoju? -Jesteś zazdrosna?- unosi zdziwiony brew, a w oczach wyskakują mu kolejne iskierki. Mienią się, a chwilę potem uśmiecha się łobuzersko. Twarz purpurowieje, a ręce zaczynają się pocić. Czy ja jestem zazdrosna?
-Em.. Nie.- mówię szybko, jak gdybym odpowiadała na dosyć istotne pytanie podczas gry w Milionera. On prycha cichym śmiechem i przysuwa się bliżej. Kładzie dłonie przy moich bokach, a twarz dostawia do mojej.
-Nie masz o co być zazdrosna. To ciebie pragnę, ciebie potrzebuję i ty jesteś dla mnie ważna. Ona już nie. Szczerze?- przerywa na chwilę i opuszcza twarz. Chwilę potem znów wlepia wzrok we mnie i uśmiecha się.-Zastanawiam się, czy kiedykolwiek coś do niej czułem.- i wpija się w moje usta, chcąc przelać wszystkie swoje uczucia do mnie. Odwzajemniam pocałunek, a jego sprytne dłonie wędrują już po moim ciele. Kładzie mnie i wciskając w materac, kontynuuje przeprosiny. Odpycham go lekko i siadam naburmuszona. Przeplatam ręce na klatce piersiowej i wydymam usta.
-No co?- śmieje się, a ja nadal mam ponurą minę. -Nie wierzysz mi?- pyta zaskoczony, w momencie robiąc się poważnym. Jasne, że mu wierzę, ale lekko mnie zdziwił tym, co powiedział.  "Zastanawiam się, czy kiedykolwiek coś do niej czułem.". Nie chcę, aby kiedykolwiek o mnie tak powiedział.
-Jesteś ze mną, bo coś do mnie czujesz, czy tylko dla seksu?- prycham pod koniec i bacznie obserwuję jego twarz. Otwiera szerzej oczy, całkowicie zdumiony moim pytaniem.
-Pytanie retoryczne? Dobrze, pani MacCartney.- wtrąca, marszcząc jedną brew. Wywracam oczami i wyczekują konkretnej odpowiedzi. Nie będę z nim rozmawiać, póki jej nie dostanę! -Oczywiście, że dlatego, bo coś do ciebie czuję.- warczy, jakbym wbiła mu nóż prosto w serce. -Gdybym miał być z tobą dla seksu, nie widziałbym jakiejkolwiek przyszłości dla nas.- wzdycha i tym razem ja otwieram szeroko oczy. On widzi dla nas przyszłość? Nie za szybko to wszystko się dzieje?
Wzdycham, chcą zostawić ten temat już w spokoju. Przybliżam się do niego i mocno obejmuję. Wtulam się w ramiona i wdycham intensywny zapach perfum i żelu pod prysznic. Idealna mieszanka, która twarzy mojego niesamowitego chłopaka.

Żegnam się z rodzicami i mocno ich przytulam.
-Więc zgadzasz się na rodzeństwo?- pyta niepewnie mama, a ja ochoczo potakuję. To oni będą go wychowywać, nie ja. Zresztą mogę mieć rodzeństwo. W końcu kiedyś zostanę sama, bez nich...
Ojciec mocno przytula mnie do swojej klatki piersiowej i przypomina o tym, aby się modlić i dziękować Bogu za to wszystko. Wzdychając potakuję energicznie głową i odprowadzam ich do windy.
-Zajrzyj do nas, kochanie.- mówi mama, której oczy robią się czerwone od wstrzymywanych łez.
-Oh mamo.- rzucam jej się na szyję i mocno przytulam. Czując, jak moknie materiał na moich ramionach, sama zaczynam płakać. Będzie mi jej strasznie brakować.
-Dzwoń, jak tylko będziesz chciała porozmawiać.- szepcze do ucha, a ja kiwam głową i przechodzę w ramiona taty. On również mocno mnie przytula i oboje wchodzą do windy. Macham im, gdy drzwi się zamykają i ocieram szybko łzy. Wracam do mieszkania, próbując opanować swoje emocje i zasiadam w kuchni, dopijając do końca herbatę. To bycie dorosłym zaczyna mnie przerastać....

Dwa miesiące później.
I oto nastąpił grudzień. Pierwszy dzień tego pięknego miesiąca spędzam tylko w towarzystwie Justina i obsługi, którą zamówił. Znajdujemy się w Las Vegas. W tym samym hotelu, co ostatnio. Niesamowite wspomnienia wiążące się z pobytem tutaj wracają do mnie, kiedy wstępuję do swojej sypialni.
-Nie sądzę, że będzie potrzebny podział na "twoją sypialnię" i "moją".- rzuca, kiedy wkraczam wolno do środka. Wywracam oczami i odwracam się na pięcie w jego stronę. Zarzucam ręce na jego umięśnione barki. Ostatnio nieźle przykłada się do swojego ciała. Stwierdził, że do tej pory nie wyglądał zbyt dobrze, mimo tego, że na brzuchu malowało się sześć prostokącików. Jego barki się rozszerzyły, biodra zwęziły, a na plecach można było podziwiać idealnie wyrzeźbione mięśnie.
-Mógłbyś już przestać ćwiczyć, wyglądasz idealnie.- rzucam, kiedy rozpinam jego koszulę.
-Z przyjemnością, pani Carlo, jeśli pani również przestanie ćwiczyć kłamiąc, że jest pani gruba.- chwyta za skrawki mojej bluzeczki i pociąga ją w górę. Unoszę ręce równie wysoko, aby ułatwić mu to zadanie i chwilę potem rzuca ją na podłogę nieopodal nas.
-Nie kłamię, serio jestem gruba.- wzdycham i rozpinając ostatni guzik, ruszam do ogromnego lustra i spoglądam na swój brzuch i uda. Nadal są za szerokie...
-Twoje ciało jest idealne, uwierz mi kochanie. To ja mam być tobą zachwycony, nie inni.- zauważa Justin, podchodząc do mnie od tyłu. Kładzie swoje dłonie na moim brzuchu i delikatnie zaczyna po nim jeździć. Zsuwa je w dół, jeżdżąc po biodrach. Nagle daje mi klapsa, a ja krzycząc odwracam się w jego stronę.
-Nie żyjesz, Bieber.- syczę i zaczynam go gonić. Biegamy od pomieszczenia do pomieszczenia, gdy nagle znajdujemy się nad basenem.
-Zabiję cię. Obiecuję.- warczę. On nagle zmienia kierunek i odwraca się w moją stronę. Chwyta mocno i wskakuje do wody. Błyskawicznie wypływam na powierzchnię i patrzę z niedowierzaniem na niego.
-Co to ma być?! Masz szczęście, że mój telefon leży na komodzie, a nie jest w mojej kieszeni.- wołam i zaczyna go chlapać. On podpływa i mocno przyciąga do siebie. Chwilę potem całuje namiętnie usta, jeżdżąc po talii rękoma.
-Jesteś gotowa?- pyta, przerywając pocałunki. Unoszę brew, nie wiedząc o co mu chodzi, a on widząc to, zjeżdża jedną dłonią w dół, zatrzymując się TAM.
-Oh.- szeptam i wbijam wzrok w taflę wody. Jeszcze tego nie robiliśmy, mimo, że chodzimy ze sobą trzy miesiące.-Powiedzmy, że jestem.- chichoczę i przyciągam go mocno do siebie. On zaś pcha mnie na ściankę basenu i mocno odwzajemnia pocałunek. Ściąga z siebie spodnie, potem ze mnie, powoli zaczyna wędrówkę po moim ciele, aż dociera do majtek. Jestem w samej bieliźnie...
-Jesteś moja.- szepcze do ucha i ociera się o mnie swoim członkiem. On również ma na sobie tylko bokserki. Przerywam na chwilę i odpycham go przed siebie.
-Chcesz to robić w basenie?- pytam zaskoczona, a on wzruszając ramionami przytakuje. Mój chłopak jest wariatem....
_______________
Ooookej! Zgodnie z umową, było ponad 5 komentarzy, bo aż 6, dodaję rozdział. :)
Zainteresował mnie fakt, że jakiś chłopak, którego bardzo pozdrawiam, czyta i skomentował ostatni rozdział. Ten zaś dedykuję jemu i dziewczynie, która również go czyta, obchodziła niedawno swoje urodziny. Wszystkiego najlepszego Julia! :*

Teraz stawiam poprzeczkę wyżej, bo czekam na 10 komentarzy i dopiero dam Wam kolejny rozdział! Myślę, że na tyle czytających osób, to nie będzie problemem.
Oby, bo od tej pory już zaczyna się dziać coś więcej....
Czekam na Waszą opinię. Zaglądajcie do zakładek, buziaki!
Claudia

10 komentarzy = rozdział 10 ! 

13 komentarzy

  1. jezu uwielbiam tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Serio świetny rozdział już nie mogę się doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za życzenia :* Poza tym naprawdę genialny rozdział. Robi się co raz ciekawiej. Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham, kocham, kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu na prawdę jestes najlepsza :* koleżanka polecila mi blog i jestem zachwycona! / Ola

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestes niesamowita !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cuuuuudo <3 czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg *o* dziś zaczełam czytać i jestem zachwycona :* sorka że z anonima :*

    OdpowiedzUsuń
  10. najlepszy :O najcudniejszy blogi jaki czytam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. OŁ JEA KLAUDIA SIĘ ROZKRĘCA <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Haha XD Chcesz to robić w basenie? XD Rozwalasz mnie xd No po prostu uwielbiam tego bloga :D
    Pozdrowionka i do nn :*

    OdpowiedzUsuń