9.12.2014

Rozdział 10.

Wsiadamy do limuzyny, która stoi przed hotelem. Oboje ubrani jesteśmy w eleganckie kreacje. Ja w krótką, dopasowaną sukienkę z całkowicie odkrytymi plecami, Justin w szykowny garnitur, z krawatem pod kolor tkaniny na moim ciele. Rumienię się, czując spojrzenie mężczyzny na sobie. Zasiadam wygodnie na skórzanym fotelu, a miejsce obok zajmuje Bieber. Przygryzam dolną wargę i uspokajam się, aby nie czuć zdenerwowania.
-Wszystko w porządku?- pyta, chwytając moją dłoń. Przytakuję i pochylam się w jego kierunku, aby pocałować go w skroń. Na jego twarzy maluje się delikatny uśmiech, a oczy robią się ciepłe, ciemniejsze i energetyczne. 
-Gdzie jedziemy?- pytam, patrząc przez szybę na panoramę miasta. W aucie jest przyjemnie, natomiast na dworze jest zimno, przez zbliżającą się zimę. Nie zabrałam płaszcza, ponieważ jest mi nadzwyczaj gorąco. Nie pomyślałam niestety o powrocie i o tym, że może mi być wtedy wyjątkowo zimno.
-Charytatywna impreza na rzecz największego na świecie domu dziecka. Pieniądze przeznaczone są na remont tego miejsca.- wyjaśnia wolno, jakby się nad czymś zastanawiał. Potrząsa głową chcąc wyrzucić tą myśl i patrzy na mnie. Na mojej twarzy maluje się lekki uśmiech. Nie jestem na tyle bogata, aby pomóc w jakiś dużych kwotach, ale na pewno pomogę. Siedzimy w ciszy i spoglądamy na widoki, które mijamy.
Wreszcie zatrzymujemy się przy ogromnej restauracji. Przed wejściem rozpościera się czerwony, szeroki dywan, jest pełno dziennikarzy, fotografów i nawet stacje telewizyjne, które relacjonują tą imprezę na żywo. Limuzyna zatrzymuje się przed dywanem, a Justin spogląda na mnie.
-Chyba jednak wolę wrócić do hotelu.- burczę, kiedy mój żołądek skręca się ze stresu.
-Nie zostawisz mnie chyba tutaj, co?- robi minę zbitego psiaka, a ja osuwam się na miejscu. -No weź. Nie będzie tak źle. Posiedzimy trochę, wpłacę parę tysięcy na akcje i wrócimy.
-Nie o to chodzi. Ja się stresuję, bo nie miałam kontaktu z takimi rzeczami. Paparazzi, którzy robią nam zdjęcia? Na prawdę? To nie mój świat.- wzdycham, spoglądając na splecione ręce. Chwyta je i przystawia do twarzy.
-Zrób to, dla mnie.- szepta, a ja nie mogąc się powstrzymać, zgadzam się i wysiadam z samochodu. Powoli uspokajając swoje nerwy. 'Jak się nie otrząśniesz MacCartney, jutro będą pisać, że Justin ma dziewczynę, której nogi trzęsą się jak galaretka!' krzyczy mózg, a ja zaczerpuję powoli powietrza. Bieber chwyta mnie pod ramię i trzymając nadal za rękę, idziemy do wejścia. Parę fotografów prosi o zdjęcia, więc Justin się zgadza i spogląda na mnie. Ja również lekko potakuję i słabo uśmiecham się do aparatu. To nie mój dzień...
Siadamy przy dużym, okrągłym stole. Na nim stoją karteczki z nazwiskami przy odpowiednim miejscu. Zajmuję miejsce przy Justinie, obok zaś zasiada wysoka, szczupła, piękna kobieta. 
-Justin!- woła radośnie i patrzy na niego. Podchodzi i mocno go przytula, a on odwzajemnia jej gest. Zaczynają prowadzić intensywną rozmowę, a ja upijam wodę ze szklanki, chcąc się uspokoić. To miejsce jest pełne przepychu. Nad nami wiszą bogato zdobione, kryształowe żyrandole, klamki są ze złota, obrazy warte parę milionów dolarów, ślicznie udekorowane stoły, okryte śnieżnobiałymi obrusami. Oh, to nie dla mnie. Nie pasuję tu. Nawet nie wiem, jak się zachowywać. 
-Poznaj, Mary, moją dziewczynę-Carly.- wskazuje na mnie, a ja sztywnieję. Odwracam się wolno i spoglądam na kobietę. Posyła mi ciepły uśmiech. Wstaję więc na proste nogi, prawie ich nie czując od wysokiego obcasa. 
-Witaj, jestem Mary.- ściska mi dłoń, a ja różowieję. Onieśmiela mnie swoją urodą. Ma idealnie wyregulowane brwi, piękne, śnieżnobiałe zęby, dokładnie wystrzyżone, krótkie włosy sięgające do ucha oraz piękną biżuterię, która mieni się w świetle. Dopasowana sukienka do kolan uwydatnia jej krągłości, pokazując jak bardzo jest szczupła.
-A ja Carla, ale zapewne zdążyłaś się już dowiedzieć.- rzucam i patrzę na dumnego Biebera, który obserwuje mnie od dłuższej chwili. Kobieta przygląda mi się dokładnie, pisząc w myślach sprawozdanie na mój temat. Nie chcę wiedzieć, co ona o mnie myśli...
-Justin dużo o tobie opowiadał.- przyznaje, a ja unoszę zdziwiona brew. Znów patrzę na mężczyznę, a on spuszcza wzrok w dół. -Ale może o tym porozmawiamy same, bo nie chcę go bardziej zawstydzać.- rzuca, a ja mrugam w jej stronę. Okej, co się dzieje i kim jest ta kobieta?
Impreza zaczyna się rozkręcać. Wszyscy goście już są, a na stołach zawitały pierwsze potrawy. Przede mną postawiono stek z krokodyla, czyli krokodyl w pikantnych przyprawach podany z risotto z dzikiego ryżu z pomidorami i kolendrą, polane pikantnym sosem paprykowym. Patrzę oszołomiona na talerz i nie mogę uwierzyć w to, co leży na nim.
-Krokodyl? Przecież te zwierzęta są pod ochroną.- mruczę, a Justin spogląda na mnie.
-Życzysz sobie coś innego?- pyta, a ja różowieję.
-Podziękuję za przystawkę, nie chcę robić zamieszania. Jeśli kolejny posiłek będzie ze zwierzęcia, które nie jest pod ochroną, to na pewno zjem.- mówię, a on prycha cichym śmiechem i wbija nóż w mięso. Przekraja ja i je.
-Spróbuj, na prawdę pyszne.- szepcze do ucha, a ja patrzę na apetycznie podane danie. Zrezygnowana postanawiam je zjeść, ponieważ mój brzuch zaczyna grać melodie podobną do Beethoven'a. Po skończonym posiłku zsuwam się całkowicie zmęczona z miejsca. 
-Zatańczysz, młoda damo?- słyszę męski głos za sobą i leniwie spoglądam w jego kierunku.
-Patric?- wołam zaskoczona widząc mężczyznę, którego poznałam w kasynie, kiedy byliśmy tutaj po raz pierwszy. Przytakuje zadowolony z faktu, że zapamiętałam jego imię.
-To jak, Carlo, uraczysz mnie tańcem?- spoglądam niepewnie na Justina, który widać dusi chłopaka na odległość. 
-Myślę, że jeden taniec nie zaszkodzi.- rzucam i odsuwam się na krześle. Podciął włosy. Ostatnio miał je długie, opadające na oczy, a teraz są krótkie, postawione na żel, podobnie do Justina. Chwytam dłoń i ruszam z nim na parkiet. Twoje szczęście, Justin by cię zabił, gdybyś położył ją niżej.' myślę i zaczynamy się poruszać w rytmach piosenki John'a Legend'a "You&I" Kątem oka spoglądam na Biebera, który siedzi przy stoliku i bacznie mnie obserwuje. Obok niego pojawiają się jakieś kobiety, które próbują go zagadać, ale on widocznie nie zainteresowany, ciągle patrzy na nas. Kończy się piosenka i już wyrywam się z ramion chłopaka, kiedy on znów przysuwa mnie do siebie.
Kładę rękę na jego ramieniu, a on swoją przy łopatkach. 
-Jeszcze jeden, proszę.- szepcze, a z głośników zaczyna płynąć smutna ballada.
-Nie tym razem.- uśmiecham się serdecznie i wracam do stolika. Mężczyzna spogląda mi w oczy i jest śmiertelnie poważny. Zrobiłam coś nie tak?
-Zatańcz ze mną.- słyszę, gdy upijam łyk wody. Mrugam na Justina. -Zatańcz, proszę.- mówi, jakby był najsmutniejszym człowiekiem na świecie. Przytakuję szybko i obejmuję jego dłoń. Kierujemy się na parkiet, a on znika na moment, po czym piosenka zostaje przerwana, a na scenę wychodzi sam John Legend. Puka palcem w mikrofon i przeczesuje wzrokiem przez publiczność. Wita nas serdecznie i przedstawia się.
-Zostałem zaproszony tutaj przez samego Justina Biebera. Nie mogłem odmówić, ponieważ ta impreza ma na celu zebrać jak najwięcej pieniędzy na odnowę domu dziecka w Nepalu. A teraz zapraszam tutaj pana Justina, który chciałby coś powiedzieć.- chłopak całuje mnie w skroń i rusza, przedzierając się przez tłum na środek. Wchodzi po schodkach i uśmiecha się ciepło do wszystkich.
-Cóż, sprowadziłem tutaj tego uzdolnionego człowieka, ponieważ uważam, że ma niesamowity talent. Jego piosenki są prawdziwe, opowiadają o miłości, która gości w moim sercu, ale i nie tylko o tym. Mam nadzieję, że utwór, który zaraz zagra, będzie przeznaczony dla tych, którzy są tutaj ze swoją drugą połówką. Kochajmy się i wspierajmy biedniejszych. Uczyńmy świat lepszym. Dziękuję, udanego wieczoru.- na sali rozbrzmiewają się oklaski, a Bieber kieruje się do mnie. Całuje mnie w usta, trzymając mocno w tali, jakby bał się, że ktoś może mu mnie zabrać. Odpowiadam na jego ruch i chwytam go za kark, przysuwając jeszcze bliżej. I nagle zaczyna płynąć piękna melodia jednego z utworów John'a. Przytulam się do niego i zaczynamy się kołysać w rytmach All of me
-'Cause all of me loves all of you.- śpiewa mężczyzna, a ja wzdycham cicho. Czuję, że ramiona Biebera zaciskają się jeszcze mocniej, kiedy piosenkarz mówi o mężczyźnie, który będzie ciągle przy mnie, mimo przytłaczającego świata i moich humorków.
-Kocham cię, Carlo. Na prawdę cię kocham.- szepcze, kiedy wtula się jeszcze mocniej. Tracę oddech i z niedowierzaniem otwieram szerzej oczy. Ten człowiek powiedział, że mnie kocha... Pierwszy raz od niego to usłyszałam. Przez trzy miesiące naszego związku ciągle wspominał o tym, że czuje coś, co rozrywa jego duszę, gdy nie ma mnie przy nim, a jak już jestem, to skleja się w całość i tryska z niego energia. Nie sądziłam, że kiedykolwiek usłyszę takie słowa od niesamowicie inteligentnego człowieka, bogatego, miłego, romantycznego... Oh, losie! Mogłabym wymieniać w nieskończoność, ale po co, skoro dobrze wiem, jaki on jest. Uświadamiać ani utwierdzać się w tym nie muszę. Ujęłam jego twarz i spojrzałam mu prosto w oczy. I one przepełnione były tym uczuciem. Pod moimi powiekami zaczęły gromadzić się słone krople, które chwilę później spływały po policzkach.
-Kochanie..- szepcze, przytulając mocniej. -Nie płacz...- a ja tonę. Odlatuję z tego świata, zamykam się we własnej bańce razem z nim. Nic już się tutaj nie liczy, nie interesuje mnie to, że obserwuje nas co druga para na sali, że niektórzy głośno o nas dyskutują, z ust padają różne opinie. To nie ważne. Teraz trwam z nim w objęciach i cała reszta nie istnieje...
_______________________________

Tadam! Ale mnie zaskakujecie! Tak szybko 10 komentarzy, nie no! Na prawdę Was podziwiam, dlatego ZNOWU muszę podnieść poprzeczkę.. Teraz będzie na prawdę ciężko, więc mam dużo czasu na pisanie rozdziałów... haha ;)
Dziękuję za wszystkie opinie, które zostawiliście pod ostatnim postem. Przybyło znów czytelników, których serdecznie witam na blogu. :)
A teraz bardzo ważna sprawa....
15 komentarzy = 11 rozdział
może dacie radę...
hahaha wierzę w Was!
Do następnego, kochająca Was Klaudia. ;*

16 komentarzy

  1. Jezu super rozdział ! Czekam na następny :**
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu jak pięknie rozpływam się

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestes super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz na prawdę piękne. Moze kolejny rozdział bd troche dluzszy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam z niecierpliwością na moment w ktorym cos sie miedzy nimi popsuje i dlaczego tak sie stanie. / Kinga

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestes niesamowita. Polece blog znajomym :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Popłakałam się ;c Też chcę takiego chłopaka :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  9. jezu kocham tego bloga!! czekam na nastepny :D <3

    OdpowiedzUsuń
  10. <3 czekam na nn :* kocham :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Omomomomom *w* najcudowniejszy blog ever <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Supersuper :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział *o* czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział ! :d Jestem wielkim fanem tego opowiadania, czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  15. JPRDL! Najlepszy, NAJLEPSZY :3 Zakochałam się w tym rozdziale normalnie... I jeszcze te słowa Jusa... No kto by tak nie chciał usłyszeć od swojej drugiej połówki? NIEZIEMSKOOOO! <3
    Pozdrowienia i do nn :*

    OdpowiedzUsuń